Warto zajrzeć :D

Bohaterowie

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 9 ,,Mądrość to nieśmiertelność''

                                                   **Lesli**
   
Weszłam do pokoju Stephena. Leżał zmartwiony i załamany na łóżku.
       - Puk, puk - powiedziałam, równocześnie stukając kostką palca o drzwi. Steph uśmiechnął się promiennie na mój widok, jednak po chwili się zmieszał.
- Cześć Less - powiedział drapiąc się po głowie. - Posłuchaj, daj mi wytłumaczyć...
- To ja zachowałam się jak dziecko. Myślała, że się ze mnie nabijasz... Znasz mój problem i po kilku godzinach.... - prosiłam się w duchu, aby zrozumiał do czego dążę. Podeszłam do niego i usiadłam obok na łóżku.
- Może spróbujemy się zaprzyjaźnić? - zapytał. A jednak nie zrozumiał. W odpowiedzi delikatnie się uśmiechnęłam.
- Co czytasz? - spytałam, aby rozluźnić atmosferę.
- ,, Le Petit Prince''
- ,,Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu''
- Używasz tylko czyichś cytatów? Nigdy nie układasz swoich? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Lubiłam czytać, ale nie tak, aby chłonąć mądrości danej książki. Było to dla mnie tylko zabijanie czasu. Cytay zapisywałam sobie w pamiętniku z myślą, że użyję ich w zadaniu np. z historii. O wymyślaniu swoich cytatów mowy nie było. Nie miałam duszy artystki. Stephen na pewno. Ojciec mistrz fortepianu, matka malarka. Stephen musiał być uosobieniem sztuki.
- A ty? Wymyślasz swoje cytaty? - zapytałam, aby odwrócić jego uwagę od mojej odpowiedzi.
- ,,Dla książek mógłbym umrzeć. Gdyż książki to mądrość, a mądrość to nieśmiertelność''
- Piękny, ale błędny. ,,Miłość to nieśmiertelność''.
- Nie pamiętasz? Nigdy nikogo nie kochałem. Nie mogłem poznać miłości.
- A mnie ? - zapytałam cicho, z nadzieją w głosie. Nasze oczy się spotkały. Czułam, że się rumienie, a w moim brzuchu zamieszkał rój motyli. Jego oczy płonęły z miłości, nadziei i pożądania. Nachylił się do mnie i delikatnie mnie pocałował. Powstała mała iskierka. Z iskierki powstał ogień, a z ognia niekontrolowany i zachłanny pożar. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie z niechęcią. Wypuściłam z ulgą powietrze, nieświadoma, że je wstrzymałam.
- Lesli, czy to znaczy, że...
- Kocham cię, Stephen ! Na Aniołą kocham cię !
    Nic więcej nie powiedziałam gdyż nasze usta znów spotkały się w namiętnym pocałunku. Czułam, że nasze serca biją w jednym, niepowtarzalnym rytmie.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. <3 Komentujcie, proszę ;-; P.s. Rozdział powstał na lekcji biologii :P 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz