Obudziłam się bardzo wcześnie. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie. Cały czas myślałam o Stephenie. Nie mogłam wyrzucić z głowy naszej rozmowy. Postanowiłam pójść do niego do pokoju.
W windzie spotkałam Patricka. Takiego przystojniaka chyba nigdy tu nie było. Nie licząc Stephena. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Ale stojąc obok niego poczułam się dziwnie. Jakbym znała go całe życie. Jakbyśmy byli połączeni.
Tacy sami.
**Patrick**
Gdy byłem w windzie spotkałem ją. Siostrzyczkę. Ją wykorzystam do swojego planu. Ona kocha tego Herondale'a. Czas to wykorzystać.
Kiedy wychodziła z windy, złapałem ją za nadgarstek i powiedziałem:
- Witaj siostro - uśmiechnąłem się złośliwie, gdy zobaczyłem wyraz jej twarzy.
- Co? O czym ty mówisz?
- Jak masz na nazwisko?
- Starkweather. A co cię to obchodzi?
- Wiesz kim jest twoja matka?
- Moja matka? Umarła przy porodzie. Ojciec znalazł ją sobie niedługo przed tym jak umarł.
- Ty w to wierzysz? Powiem ci prawdę.
- Jaką prawdę? O czym ty mówisz? - chyba zaczęła mnie uważać za psychopatę.
- Lilith to twoja matka. I moja. Starkweather to nasz ojciec. Jesteś moją bliźniaczką. Wyjawię ci o wiele więcej, jeśli zgodzisz się ze mną współpracować - zerknąłem na Elise. Była przerażona. Gdybym miał takie serce jak ona - też bym był.
- Krew wzywa krew, siostro - powiedziałem jej na ucho - Jeśli zgodzisz się ze mną na współpracę, zdobędziesz Herondale'a - tego było już dla niej za wiele. Uciekła ode mnie ze złami w oczach,a ja z wyrazem triumfu na twarzy poszedłem do sali treningowej.
**Elizabeth**
Patrick moim bratem? Lilith moją matką? Hodge Starkweather dał się uwieść? Nie możliwe. Jeśli Lilith to moja matka, a Hodge, Nocny Łowca, to mój ojciec, kim jestem ja? Demonicą? Nocną Łowczynią? Czarownicą?
Zanim się obejrzałam stałam pod drzwiami swojego pokoju. Weszłam do niego, aby poprawić makijaż. Jeśli miałam iść do Stephena, nie mógł mnie takiej zobaczyć. Tego się nie spodziewałam. Na moim łóżku leżała ona. Lilith.
- Co ty tu robisz? - zapytałam trzęsącym się głosem.
- Nie przywitasz się z matką?
- Nie jesteś moją matką!
- Jetem - wtedy wyciągnęła szkatułkę z inicjałami E.N. Elizabeth Nicola. Otworzyła ją, a w środku znajdował się pukiel czekoladowych włosów, moje zdjęcia z dzieciństwa i mały bucik. Na Anioła. To moje.
- Skąd to masz?!
- Jestem twoją matką. Musiałam coś sobie zachować. Uwiodłam twojego ojca. Twój brat Sebastian Morgenstern go zabił. Ty jesteś stuprocentową Nefilim, ale jesteś też czarownicą, niezwykłą, krew Anioła i krew demona sprawiły, że jesteś teraz Nocną Łowczynią, czarownicą i Fearie. Jesteś inna. Cały Świat Cieni, może się o ciebie bić.
- Skoro jesteś moją matką, dlaczego mnie porzuciłaś?! - wykrzyczałam ze złami w oczach. Teraz wszystko składało się w logiczną całość. Nieznajomy, męski głos w mojej głowie, rozmowy z roślinami, magiczne siły nie wiadomo skąd.
- Twój brat jest pół na pół. Nefilm i demon. A ty masz trzy krwi. Nie mogłabym cię okiełznać. Edom nie chciałby takiej królowej. Dlatego cię nie wychowywałam, ale kochałam, kocham i zawsze będę cię kochać córeczko. - nie wierzę. Ona mówiła prawdę. W snach widziałam ją i Patcha. Zawsze. Tylko ich. Teraz to wiem.
- Jeśli chcesz wiedzieć więcej, musisz współpracować ze swoim bratem - wysyczała - kocham cię, córeczko - i wtedy zniknęła. Opadłam ciężko na łóżko, musząc pozbierać swoje myśli. Wszystko się zgadzało. Wszystko. Podeszłam do toaletki i pomalowałam się na nowo. Świeżo nałożony puder, zakrył moje zaczerwienione policzki. Czerwona szminka, dobrze kontrastowała z czarnymi kreskami na powiekach.
Wyszłam ze swojej sypialni i skierowałam się do pokoju Stephena. Gdy byłam pod drzwiami, zapukałam cicho trzy razy, lecz nie dostałam odpowiedzi. Weszłam, więc do środka. To, co, tam zobaczyłam, przekraczało wszelkie granice, mojej wytrzymałości. Stephen spał, a na nim spała.... Lesli. Zatkało mnie. Zamknęłam drzwi od pokoju i poczułam palącą nienawiść, zazdrość i chęć zemsty.
Wtedy poczułam, że naprawdę jestem córką Demonicy.
**Lesli**
Obudziłam się bardzo późno, spojrzałam na zegarek. Była 10:30. Chciałam wstać, ale poczułam obok siebie drugie ciało. Odwróciłam się i zobaczyłam Stephena, którego najwyraźniej obudziłam. Uświadomiłam sobie, że całą noc spędziłam w dłoniach anioła. Mojego własnego anioła.
- Dzień dobry - powiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie - obudziłam cię?
- Nie, nie ty - odpowiedział i również się uśmiechnął - miałem koszmar.
- Jaki? - zapytałam zdziwiona. Podobno Nocnym Łowcom nie śnią się koszmary. Ja miewałam je często, ale mnie prześladowała Lilith.
- Siedziałem sobie nad stawem i czytałem książkę. I w pewnym momencie pojawiły się ONE. - bardzo mocno podkreślił ostatnie słowo. Nie zrozumiałam, o co chodziło.
- Jakie ,,ONE'' - powiedziałam z tą samą dramaturgią w głosie.
- Kaczki.
- Co? Małe, żółte, przesłodkie? Kaczuszki?
- Kolaborujesz z wrogiem?! Kaczki są krwiożerczymi i bezdusznymi istotami. Chcą nami zawładnąć! - wybuchałam śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że Stephen Herondale boi się kaczek - Bawi cię to? Gdy mój ojciec powiedział, to mojej matce, ona zareagowała podobnie. Ojciec nie wymierzył jej kary za tę zniewagę.
- Ale...?
- Ale ja nie jestem moim ojcem - wyszeptał mi do ucha i zaczął łaskotać.
- A! Nie, proszę! Stephen! - krzyczałam, poprzez ataki śmiechu.
- Błagaj o wybaczenie! - rozkazał królewskim tonem.
- Błagam! Błagam!
- A co z tego będę miał?
- Dowiesz się jak mnie zostawisz! - chichotałam jak dzika.
Puścił mnie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyje i namiętnie pocałowałam.
- Tego oczekiwałem - powiedział poprzez pocałunki.
Wyszłam ze swojej sypialni i skierowałam się do pokoju Stephena. Gdy byłam pod drzwiami, zapukałam cicho trzy razy, lecz nie dostałam odpowiedzi. Weszłam, więc do środka. To, co, tam zobaczyłam, przekraczało wszelkie granice, mojej wytrzymałości. Stephen spał, a na nim spała.... Lesli. Zatkało mnie. Zamknęłam drzwi od pokoju i poczułam palącą nienawiść, zazdrość i chęć zemsty.
Wtedy poczułam, że naprawdę jestem córką Demonicy.
**Lesli**
Obudziłam się bardzo późno, spojrzałam na zegarek. Była 10:30. Chciałam wstać, ale poczułam obok siebie drugie ciało. Odwróciłam się i zobaczyłam Stephena, którego najwyraźniej obudziłam. Uświadomiłam sobie, że całą noc spędziłam w dłoniach anioła. Mojego własnego anioła.
- Dzień dobry - powiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie - obudziłam cię?
- Nie, nie ty - odpowiedział i również się uśmiechnął - miałem koszmar.
- Jaki? - zapytałam zdziwiona. Podobno Nocnym Łowcom nie śnią się koszmary. Ja miewałam je często, ale mnie prześladowała Lilith.
- Siedziałem sobie nad stawem i czytałem książkę. I w pewnym momencie pojawiły się ONE. - bardzo mocno podkreślił ostatnie słowo. Nie zrozumiałam, o co chodziło.
- Jakie ,,ONE'' - powiedziałam z tą samą dramaturgią w głosie.
- Kaczki.
- Co? Małe, żółte, przesłodkie? Kaczuszki?
- Kolaborujesz z wrogiem?! Kaczki są krwiożerczymi i bezdusznymi istotami. Chcą nami zawładnąć! - wybuchałam śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że Stephen Herondale boi się kaczek - Bawi cię to? Gdy mój ojciec powiedział, to mojej matce, ona zareagowała podobnie. Ojciec nie wymierzył jej kary za tę zniewagę.
- Ale...?
- Ale ja nie jestem moim ojcem - wyszeptał mi do ucha i zaczął łaskotać.
- A! Nie, proszę! Stephen! - krzyczałam, poprzez ataki śmiechu.
- Błagaj o wybaczenie! - rozkazał królewskim tonem.
- Błagam! Błagam!
- A co z tego będę miał?
- Dowiesz się jak mnie zostawisz! - chichotałam jak dzika.
Puścił mnie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyje i namiętnie pocałowałam.
- Tego oczekiwałem - powiedział poprzez pocałunki.
Mam przyjemność nominować Cię do Libster Blog Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły: http://welcome-in-the-xxi-century.blogspot.com/