**Lesli**
Stałam na środku pokoju, patrząc na poukładane przedmioty, które ze sobą przywiozłam. Nagle drzwi się otworzyły.
Stał w nich zszokowany chłopak. Nie rozumiałam, o co mu chodziło, i z jakiego powodu tutaj przyszedł. Poprosiłam państwa Herondal'ów o pokój, z dala od wszystkich mieszkańców Instytuty. A tu nagle wchodzi jakiś chłopak! Bardzo przystojny chłopak, ale nie będę sobie nim zaprzątać głowy. Bo po co? To jeden z tych, którzy podrywają dziewczyną, idą z nią do łóżka, potem już nigdy się nie widzą. Ja chcę się zakochać, a nie przelotnie kochać.
- Czy mógłbyś mi wytłumaczyć, co robisz w moim pokoju? - zapytałam blondyna.
- Ja.... No ten.... - jąkał się strasznie. O co mu chodziło? Nie możliwe, żeby kiedykolwiek wcześniej był w tym pokoju. - Tak właściwie, to dotychczas to był mój pokój do przemyśleń. - no w końcu coś powiedział. Jego głos był opanowany, z nutą arogancji i bezczelności. Prawdę mówiąc bardzo mi się podobał. Ale nie. Nadal nie nadawał się na osobę z którą można spędzić resztę życia.
- Co? O czym ty mówisz? Jakim cudem znalazłeś ten pokój? A nawet jeśli, byłeś to wcześniej to dlaczego siedziałeś w pokoju zrobionym dla dziewczyny?
- Aaa... No tak. Ten pokój był całkiem inny. Brzydki, stary, na ścianach były grzyby, drzazgi i gwoździe wystawały z podłogi. Nie pachniało tutaj truskawkami, tylko zdechłym szczurem. - truskawkami? O co mu chodziło? Czułam, że robiłam się czerwona ze złości i irytacji. - No, nie ważne. Jestem Stephen Jonathan Herondale, a ty? - przynajmniej się przedstawił. Sięgnął po moją dłoń i złożył na niej pocałunek, przynajmniej był dobrze wychowany.
- Lesli Edytha Blackthorn. Miło mi. - musiałam mu powiedzieć, choć pewnie już wiedział. I tak by się dowiedział. W końcu razem mieszkamy.
Myślałam, że wyjdzie z mojego pokoju i da mi spokój. jednak tak się nie stało. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku. Dziwnie mi się przygłądał. O co mu chodziło? Kurcze. Cały czas pytam ,, o co mu chodziło'', ale o co innego mogę pytać? Skoro tylko to mnie ciekawi?
- Opowiedz mi swoją historię. - powiedział po dłuższej chwili.
- Co?
- No wiesz, każdy ma coś o sobie. Każdy ma tajemnicę. I każdy może powiedzieć co robi w wolnym czasie.
- A ty? Jaka jest twoja historia?
- Znasz moich rodziców, wiesz o ich historii. Ich opowieść jest moją, bo to dzięki ich miłości tu jestem. Nie mogą mieć więcej dzieci.
- Dlaczego? - zapytałam, a on opowiedział mi historię, o tym jak Razjel objawił się, państwu Herondale, a następnej nocy pojawił się Ithuriel i powiedział, że dopóki Stephen nie nauczy się najważniejszej rzeczy na świecie, oni nigdy nie będą mieli drugiego dziecka. Niestety Anioł nie powiedział o, jaką rzecz chodzi.
- To teraz znasz moją historię, ale ja twojej - nie. - powiedzie, czy nie? On mi zaufał, ja zaufam jemu.
- Okay. Zacznijmy od tego, że moi rodzice są parabatai.
- Ale to niemożliwe....
- Możliwe. No, więc złamali Prawo. Clave było wściekłe. Objawił im się Ithuriel i powiedział, że za złamanie Prawa, dosięgnie ich kara. Nie będą mogli mieć córki, o której tak bardzo marzyli. I tak się stało. Rodzili się po kolei: Louis, Thomas, bliźniaki Liam i Noah, Marcus, William, James, Patrick, Edmund. Rodzice nie mogli się z tym pogodzić. I wtedy zjawiła się ona - Lilith. Stworzył mnie demon. Powiedziała rodzicom, że im pomoże, ale pod warunkiem, że oddam jej swoją duszę jeśli nie odnajdę miłości. Miłości silniejszej, niż twoich rodziców. Boję się, bardzo się boję. Mam czas do swoich siedemnastych urodzin. Dokładnie sześć miesięcy. Ale nie tracę nadziei. Uda mi się. Musi. - zakończyłam opowieść i spojrzałam na zdruzgotanego Stephena.
Nie dziwiłam mu się. Też bałabym się połowicznej córki demona. Tylko, że nie pojawiłam się w łonie matki zaraz pk zjawieniu się Lilith. Rodzice mnie zrobili. Jestem ich. Na razie. Potem, stanę się jak moja druga matka. Taka jak Lilith.
Witam przy drugim rozdziale! <3 Mam nadzieję, że się spodobał :) Ten rozdział jest dedykowany wszystkim czytelnikom <3 Dzięki wam wciąż piszę! Rozdziały postaram się dodawać codziennie ok. 19,20, 21 lub w najgorszym przypadku około 22!
Lesli Blackthorn zostaje odłączona od swojej rodziny, przez Clave. Zostaje wysłana do nowojorskiego Instytuty, aby podjąć dalszą naukę, dziewczyna ma jednak większy problem : musi odnaleźć prawdziwą miłość, aby jej duszy nie przejął demon. Czy da radę to zrobić? Czy zakochując się w młodym Stephenie Herondal'u pomoże również jemu i jego rodzinie? Czy dziewczyna cokolwiek widzi w Stephenie? Wszystkiego dowiecie się w Darach Anioła: Mieście Nowonarodzonych
^^
OdpowiedzUsuń